Recenzje IX Konkursu Teatrów Ogródkowych 1999
Gazeta Wyborcza

Powrót do spisu recenzji

Ogródkowe kapelusze

Który z dziewięciu teatrów, jakie zaprezentowały się w ramach VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej, otrzyma pierwszą nagrodę? Jak jurorzy podzielą 25 tys. zł ufundowane przez dyrektora Śródmieścia? Wszystko wyjaśni się w poniedziałkowy wieczór. O godz. 19 rozpocznie się finał tegorocznej edycji konkursu teatrów ogródkowych. Jurorzy: Barbara Borys-Damięcka, Zofia Kucówna, Dorota Wyżyńska i Adam Kilian, ogłoszą swój werdykt. Odbędzie się konkurs na najbardziej ogródkowy kapelusz tego lata: "Ostatnie kapelusze tego lata, czyli chapeau bas!" Panie, które przyjdą do Doliny Szwajcarskiej w kapeluszu, wezmą udział w konkursie - najpiękniejszy zostanie nagrodzony. W minirecitalu wystąpi Marek Majewski. Przygrywać będzie orkiestra dęta Legenda pod batutą Jana Kostki. Na zakończenie wieczoru zaśpiewa Robert Kudelski, któremu akompaniować będzie Rafał Kulczycki. Nie zabraknie kwiatów, z których Urszula Grosser-Zaborowska oraz Majka i Andrzej Jakubowscy układać będą letnie bukiety.

BET, CO JEST GRANE nr 34, dodatek do Gazety Stołecznej nr 200, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/27, str. 12

DOLINA SZWAJCARSKA. VIII Konkurs Teatrów Ogródkowych: O żądzy skutkach

On zginął, ona sama śmierć sobie zadała. Tę, która doprowadziła do ich spotkania, zabito. Na zakończenie tegorocznej edycji Konkursu Teatrów Ogródkowych Kompania Teatr z Lublina zaprezentowała sztukę "Celestyna" Fernando de Rojas. Na potrzeby tego przedstawienia przebudowano ogródkową scenę. Scenografia autorstwa Jerzego Rudzkiego przeniosła widzów do średniowiecznego miasteczka, w którym rozegrała się krwawa farsa. Publiczność mogła się przekonać, do czego prowadzi chciwość i wyrachowanie. W Dolinie Szwajcarskiej wystąpili wczoraj aktorzy Kompanii Teatr z Lublina: Tomasz Bielawiec, Witold Mazurkiewicz, Jarosław Tomica i Michał Zgiet. Każdy z nich wcielał się w kilka ról "Celestyny" Fernando de Roja w przekładzie Kazimierza Zawanowskiego. Sztukę wyreżyserował Miro Prochazka. "Celestyna" to opowieść o tym, jak wielkie mogą być obłuda i żądza. Tytułowa bohaterka to pani lekkiego prowadzenia, która obecnie zajmuje się rajfurzeniem. Przyznaje: "Żyję ze swego fachu jak każdy rzemieślnik". By osiągnąć cel, posługuje się kłamstwem i podstępem. To ona w zamian za sowitą opłatę ułatwia Kalikstowi poznanie pięknej Melibei. Pomagają jej w tym słudzy Kaliksta. Kiedy ich pan ginie, a jego ukochana popełnia samobójstwo, postanawiają upomnieć się o złoto, które Celestyna otrzymała od Kaliksta. Aby je dostać, zabijają Celestynę. Za tydzień rozstrzygnie się, który z teatrów biorących udział w tegorocznej edycji konkursu otrzyma 25 tys. zł - nagrodę ufundowaną przez dyrektora dzielnicy Śródmieście. Jurorzy: Barbara Borys-Damięcka, Zofia Kucówna, Dorota Wyżyńska i Adam Kilian, wytypują zwycięzcę spośród ośmiu przedstawień, jakie od połowy lipca widzowie oglądali przy ulicy Chopina. Na ostatni wieczór w Dolinie Szwajcarskiej organizatorzy zaplanowali konkurs na najbardziej ogródkowy kapelusz tego lata: "Ostatnie kapelusze tego lata, czyli chapeau bas!". Dyrektor konkursu Andrzej Tadeusz Kijowski zapowiada, że w przyszły po- niedziałek na widownię będą wpuszczani tylko widzowie w nakryciach głowy. Najciekawsze zostanie nagrodzone. A ponadto: w minirecitalu wystąpi Marek Majewski, zagra orkiestra dęta Legenda pod batutą Jana Kostki, kwiaciarki będą układały bukiety. Na samo zakończenie wieczoru zaśpiewa Robert Kudelski.

BEATA KĘCZKOWSKA, Gazeta Stołeczna nr 197, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/24, str. 6. Fot. ROBERT KOWALEWSKI

Konsekwentnie nagrodzona sztuka

Konsekwentnie Niekonsekwentni wystąpią w poniedziałek i środę (27 i 29 września) na scenie im. Tove Jansson Warszawskiego Ośrodka Kultury (ul. Elektoralna 12) ze spektaklem "Sztuka" Yasminy Rezy. Sztuka Rezy to współczesna komedia, której przedmiotem jest zmienność uczuć i relatywizm kanonów estetycznych. Konsekwentnie Niekonsekwentni to trójka młodych artystów: Agnieszka Czekierda, Marcin Kołaczkowski i Adam Sajnuk. Za inscenizację "Sztuki" zdobyli na tegorocznym VIII Konkursie Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej drugą nagrodę. Początek o godz. 20. Wstęp na spektakl wolny.

CO JEST GRANE nr 38 dodatek do Gazety Stołecznej nr 224, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/09/24, str. 6

DOLINA SZWAJCARSKA. Finał VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych: Kapelusze na głowy

Przez dziewięć tygodni mieszały się nastroje i konwencje teatralne. Widzowie wzruszali się i śmiali się do łez. Wszystko za sprawą VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych. Dziś finał. Po kilkuletniej wędrówce po rozmaitych miejscach w stolicy konkurs teatrów ogródkowych zawitał w tym roku do Doliny Szwajcarskiej. Andrzej Tadeusz Kijowski, dyrektor i pomysłodawca konkursu, od pewnego czasu zabiegał, aby właśnie w Dolinie, w pobliżu ulicy Chopina, odbywały się przedstawienia na ogródkowej scenie. Chciał w ten sposób nawiązać do tradycji tego miejsca. W Dolinie w ubiegłym stuleciu gromadzili się warszawiacy na koncertach, spektaklach teatralnych, kwiatowych korowodach, a zimą na niezwykle modnej ślizgawce. Tegoroczny konkurs zmienił nieco formułę, zgłosiło się nieco mniej niż w poprzednich latach grup teatralnych, w tym roku widzowie nie wybierali ulubionego spektaklu. Decyzję, komu przyznać nagrodę 25 tys. zł ufundowaną przez dyrektora dzielnicy Śródmieście podejmą jurorzy, czyli Barbara Borys-Damięcka, Zofia Kucówna, Dorota Wyżyńska i Adam Kilian. Jaki jest werdykt, przekonamy się dziś. Jurorzy ocenili dziewięć spektakli. Konkurs Teatrów Ogródkowych zainaugurował spektakl lalkowy Wielkiego Teatrzyku Świata Adama Walnego z Gdańska. Później publiczność bawili: Kabaret Moralnego Niepokoju, Teatr Tradycyjny z Krakowa, teatr Fieter z Ozimka, Teatr Własny Stanisławiak z Chorzowa, teatr studencki z PWSFTViT z Łodzi i teatr Korez z Chorzowa, teatr Konsekwentnie Niekonsekwentni, który działa w Warszawskim Ośrodku Kultury, i Kompania Teatr z Lublina. W czasie dzisiejszego, ostatniego wieczoru konkursu nie wystąpi już żaden teatr. W zamian organizatorzy proponują konkurs na najbardziej ogródkowy kapelusz: "Ostatnie kapelusze tego lata, czyli chapeau bas!". W ten wieczór "panie, dzieci, a nawet panowie" są proszeni o przybycie do Doliny w kapeluszu. Najpiękniejsze nakrycie głowy zostanie nagrodzone. W minirecitalu wystąpi Marek Majewski. Przygrywać będzie orkiestra dęta Legenda pod batutą Jana Kostki. Na samo zakończenie wieczoru zaśpiewa Robert Kudelski, któremu akompaniować będzie Rafał Kulczycki. Nie zabraknie kwiatów, z których Urszula Grosser-Zaborowska oraz Majka i Andrzej Jakubowscy układać będą letnie bukiety.

BET, Gazeta Stołeczna nr 202, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/30, str. 13

DOLINA SZWAJCARSKA. VIII Konkurs Teatrów Ogródkowych: Ich troje i sztuka

Znali się blisko 15 lat. Byli przyjaciółmi. Kłopoty zaczęły się, gdy jedno z nich kupiło obraz. Wczoraj na ogródkowej scenie "Sztukę" Yasminy Rezy zaprezentował teatr Konsekwentnie Niekonsekwentni. Obraz zakupiony przez Serge - w tej roli Agnieszka Czekierda - wywołał prawdziwą burzę. Jej przyjaźń z Markiem (grał go Marcin Kołaczkowski) i Iwanem (Adam Sajnuk) stanęła pod znakiem zapytania. Z jednej strony Serge nie rozumiała krytyki Marca, z drugiej - akceptacja Iwana budziła jej nieufność, gdyż jemu zwykle wszystko się podobało. Powód konfliktu był z pozoru prosty - obraz, za który Serge zapłaciła 200 tys. franków, był białym płótnem. Według Marca to nie było żadne dzieło sztuki i na nic się zdały tłumaczenia Serge, że autorem obrazu jest uznany artysta. Już po chwili okazało się, że białe malowidło to jedynie pretekst do analizy przyjaźni. Były więc kłótnie, wyciąganie dawnych spraw, doszło nawet do rękoczynów. Sztuka Yasminy Rezy miała swoją prapremierę w 1995 roku w Berlinie. We Francji została uhonorowana Nagrodą Moliera. Spektakl zrealizowany na podstawie przekładu Barbary Grzegorzewskiej bardzo spodobał się ogródkowej publiczności. Widzowie nagrodzili brawami grę Adama Sajnuka, który rozbawił ich opowieścią o konflikcie z przyszłą żoną i o problemach z zaproszeniami na ślub. Spodobał się też teatr cieni oraz pomysł zaciągnięcia w kilku scenach kurtyny. Na zakończenie publiczność zgotowała trójce aktorów z teatru Konsekwentnie Niekonsekwentni z Warszawskiego Ośrodka Kultury prawdziwą owację. I mimo że sztuka trwała ponad 90 minut, widzów nie ubywało. W ramach ósmej edycji Konkursu Teatrów Ogródkowych, która w tym roku odbywa się w Dolinie Szwajcarskiej, obejrzymy jeszcze jeden spektakl. Za tydzień wystąpi Kompania Teatr z Lublina z "Celestyną" Fernando de Roja. Jury, w którym zasiadają Barbara Borys-Damięcka, Zofia Kucówna, Dorota Wyżyńska i Adam Kilian, przedstawi swój werdykt 30 sierpnia.

BEATA KĘCZKOWSKA, Gazeta Stołeczna nr 191, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/17, str. 9. Fot. BARTOSZ BOBKOWSKI

Tylko "Sztuka"

Jak w każdy wakacyjny poniedziałek miłośnicy Melpomeny mogą się dziś wybrać na Konkurs Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej przy ul. Chopina. Tym razem zaprezentuje się tylko jedna grupa: teatr Konsekwentnie Niekonsekwentni z Warszawskiego Ośrodka Kultury w "Sztuce" Yasminy Rezy w przekładzie Barbary Grzegorzewskiej. Na scenie zobaczymy Agnieszkę Czekierdę, Marcina Kołaczkowskiego i Adama Sajnuka. Początek o godz. 19. Organizatorzy odwołali drugie zaplanowane na dziś przedstawienie - "Ławeczkę" w wykonaniu Teatru Studenckiego PWST z Krakowa.

BET, Gazeta Stołeczna nr 190, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/16, str. 11

DOLINA SZWAJCARSKA. VIII Konkurs Teatrów Ogródkowych: Szkoła uczuć

Czarne chmury krążące nad Doliną Szwajcarską nie odstraszyły miłośników ogródkowych przedstawień. Na scenie przy ul. Chopina zobaczyli wczoraj "Oświadczyny" Czechowa i "Konopielkę" Redlińskiego. Padać zaczęło jeszcze przed spektaklem. Ciężkie krople przeciekały strużkami między markizami, wywołując nerwowe ruchy na widowni. Deszcz i chłodny nieprzyjemny wiatr spowodowały też, że niezawodny dystrybutor z piwem początkowo nie cieszył się popularnością. Teatralny wieczór w Dolinie Szwajcarskiej rozpoczęła inscenizacja "Oświadczyn" - komediowej jednoaktówki Antoniego Czechowa. To historia matrymonialna Iwana Łomowa - nieśmiałego, zakompleksionego hipochondryka, który obok podagry, zapaści na sercu i jąkania cierpi też na wiele innych, prawdziwych bądź urojonych dolegliwości. Ów oryginał w wieku 35 lat decyduje się poprosić o rękę swoją sąsiadkę Natalię Czubukową. Zarówno Natalia, jak i jej ojciec Stiepan wyraźnie sprzyjają małżeńskim planom Łomowa. W trakcie oświadczyn, niespodziewanie dochodzi jednak do zażartej sprzeczki o nieistotny drobiazg - konkretnie, o pewien bezwartościowy kawałek ziemi. Wywiązuje się kłótnia, w wyniku której obaj panowie wielokrotnie bliscy są palpitacji serca. Niewiele brakuje, by do zaręczyn w ogóle nie doszło. Studenci IV roku Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej z Łodzi zaprezentowali wczoraj klasyczną inscenizację tej popularnej sztuki. Scenografia Mirosława Henkego była oszczędna - na ogródkowej scenie pojawiły się tylko niezbędne rekwizyty: suszące się na sznurach prześcieradła i kalesony, pieniek do rąbania drzewa, stolik, karafka. Aktorstwo było natomiast ekspresyjne. Długo oklaskiwano gwałtowną i niezwykle uczuciową Katarzynę Chmarę jako Natalię. Aktorka nie pozwoliła zapomnieć widzom o sobie - jej obecność na scenie była wyczuwalna, nawet gdy nie miała żadnej kwestii do wypowiedzenia. Podobał się również Łomow Tomasza Piątkowskiego: zapalczywy, spocony, z ciałem powykręcanym, a jenocześnie dziwnie usztywnionym. Wbity we frak posiadał nieodparty vis comica. W epizodzie, w którym odprawiony przez Czubukowa Łomow po interwencji Natalii powraca triumfalnie na scenę, aktor otrzymał brawa za samo wejście. Rozbawienie widowni udzielało się Szymonowi Łosiewiczowi występującemu w roli Stiepana - pomiędzy kwestiami wyraźnie chichotał. - To bardzo trudna sztuka - stwierdziła po występie Katarzyna Chmara. - Wszystkie role powinny być w niej budowane na emocjach, które bardzo trudno jest "wygrywać" od początku do końca spektaklu. Wymaga to od aktora dużego wysiłku i naprawdę dobrej formy. Trochę się baliśmy nieznanej, warszawskiej widowni. Ale była bardzo przyjacielska, nastrojona wakacyjnie i rozrywkowo - skomplementowała publiczność pani Katarzyna. Schnące na sznurach kalesony i prześcieradła, a także balia z wodą i tara do prania okazały się użytecznym elementem scenografii następnego spektaklu - "Konopielki", której akcja rozgrywa się w środowisku małorolnych chłopów. Deszcz dawno już przestał padać, gdy prywatny teatr Korez z Chorzowa zaprezentował sztukę według powieści Edwarda Redlińskiego. Warunki ogródkowe (dystrybutor piwa w tle) znakomicie harmonizowały z pierwszą sceną przedstawienia, w której trzej bohaterowie w waciakach i gumofilcach powoli "dochodzą do siebie" po nocy przespanej na sianie.

IGOR CIECHAŃSKI, Gazeta Stołeczna nr 185, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/10, str. 9. Fot. MICHAŁ MUTOR

Czechow i Redliński

Na scenie VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej przy ul. Chopina, podobnie jak w ubiegły poniedziałek, wystąpią dziś dwa zespoły teatralne. Jako pierwsi o godz. 19 na ogródkową scenę wyjdą studenci Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej z Łodzi. Pokażą "Oświadczyny" Antoniego Czechowa. Po nich o godz. 20 w spektaklu "Konopielka" zrealizowanym na podstawie prozy Edwarda Redlińskiego zaprezentuje się teatr Korez z Chorzowa. Przedstawienie, które miało premierę w ubiegłym roku, to opowieść o tym, co się wydarzyło we wsi Taplary. Dawne czasy wspominają Kaziuk z Tatkiem, Michałem i Handzią. Snują opowieść, przywołując dawne wydarzenia: a to przyjazd nauczycielki, a to wizytę geodetów we wsi. Niechętni wszystkiemu, co nowe, komentują świat. Adaptacja i reżyseria Maciej Ferlak. Konkurs teatrów ogródkowych potrwa do końca sierpnia.

BET, Gazeta Stołeczna nr 184, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/09, str. 5

Jeszcze w poniedziałek

Na scenie VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej przy ul. Chopina w poniedziałek zaprezentują się dwa zespoły. O godz. 19 widzowie zobaczą "Oświadczyny" Antoniego Czechowa z łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej. Jako drugi wystąpi Teatr Korez z Chorzowa, z "Konopielką" Edwarda Redlińskiego.

CO JEST GRANE nr 31 dodatek do Gazety Stołecznej nr 182, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/06, str. 2

Teatry to są dwa -
DOLINA SZWAJCARSKA. VIII Konkurs Teatrów Ogródkowych

W Dolinie Szwajcarskiej zaprezentowały się wczoraj dwa zespoły teatralne - jeden z Ozimka, drugi z Chorzowa. Pojawiła się więc dodatkowa scena. Na jednej było krwawo i lała się krew, na drugiej panowała poetycka atmosfera. Pierwszy na ogródkowej scenie wystąpił wczoraj teatr Fieter z Ozimka w sztuce "The Movie. Makbet, czyli krwawa jatka" w reżyserii Roberta Konowalika. Publiczność została zaproszona na plan filmowy. Film miał być "nowoczesnym, awangardowym thrillerem erotycznym", a jego scenariusz "dał się streścić na dwóch stronach" i "można go było przejrzeć przy kolacji". Mimo to aktorzy nie mieli czasu się z nim zapoznać. Reżyser musiał więc zapoznać bohaterów - Makbeta i Magdufa - z ich rolami. Makbet miał się budzić, Magduf "nadchodzić jako las". Już na początku zarysował się konflikt, kogo i jak należy filmować. Pojawiły się zastrzeżenia do operatora, scenę wielokrotnie powtarzano, reżyser się denerwował i krzyczał, a potem łagodził spory. Aktorzy także starali się stłumić swoje emocje. Wreszcie scenę nakręcono i doszło do finałowej "krwawej jatki" - Makbet okładał kijem Makdufa, a pracownik techniczny ekipy filmowej obficie skrapiał ich sokiem pomidorowym. Wkrótce bohaterowie opuścili scenę i pomknęli do fontanny, z której przemieścili się w krzaki. Zdumiona publiczność śledziła ich poczynania, niepewnie spoglądając w kierunku sceny. Nawet przewodnicząca jury konkursu Barbara Borys-Damięcka wstała, aby zobaczyć, gdzie przeniosła się akcja. Tymczasem reżyser, kamerzysta i pomocnik zapalili papierosy, po chwili Makbet i Magduf powrócili. I to już był koniec. Zapanowała cisza, zdezorientowani widzowie nie bili braw, więc na scenę wyszedł reżyser i oświadczył: "Ślicznie państwu dziękuję, swój film już skończyłem". Dopiero wtedy rozległy się oklaski. W czasie krótkiej przerwy między przedstawieniami publiczność musiała przebudować widownię, bo druga scena stała nieco z boku. Szybko przeniesiono ławki oraz krzesła i pod wielkim, różnokolorowym parasolem wystąpił Teatr Własny Stanisławiak z Chorzowa. Spektakl "Wycinanka dla dwojga" zrealizowano na podstawie sztuki Krystyny Miłobędzkiej "Na wysokiej górze". Tym razem zrobiło się nieco lirycznie, a to za sprawą muzyki Marka Wilczyńskiego i samej opowieści o Papli - kobiecie - i Apli - mężczyźnie. Wszystkie zespoły teatralne zmagają się na ogródkowej scenie o nagrodę ufundowaną przez dyrektora urzędu dzielnicy Śródmieście, ocenia je jury w składzie: Barbara Borys-Damięcka, Adam Kilian, Zofia Kucówna i Dorota Wyżyńska. Za tydzień w poniedziałek widzowie znów zobaczą dwie sztuki: "Oświadczyny" Antoniego Czechowa z łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej oraz "Konopielkę" Edwarda Redlińskiego w wykonaniu teatru Korez z Chorzowa.

BEATA KĘCZKOWSKA, Gazeta Stołeczna nr 179, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/03, str. 7 Fot. BARTOSZ BOBKOWSKI

Krwawo i kameralnie

Dziś na scenie VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej przy ul. Chopina wystąpią dwa zespoły teatralne. O godz. 19 wystąpi teatr Fieter z Ozimka ze spektaklem "The Movie. Makbet, czyli krwawa jatka". Autorem scenariusza i reżyserem jest Robert Konowalik. Na scenie zobaczymy Tomasza Hurasa, Witolda Sułka, Mariusza Piórkowskiego, Iwonę Konowalik i Roberta Konowalika. O godz. 20 wystąpi Teatr Własny Stanisławiak. Artyści pokażą "Wycinankę dla dwojga" - kameralną opowieść o dwojgu ludzi, którzy kochają się, sprzeczają, cieszą i smucą. "Wycinanka..." to spektakl według sztuki Haliny Miłobędzkiej. Opracowanie dramaturgiczne i scenografia - Lidia Majerczak-Stanisławiak. Wystąpią Lidia Majerczak-Stanisławiak, Grzegorz Stanisławiak i Szymon Warszawski.

Gazeta Stołeczna nr 178, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/08/02, str. 6

Na scenie w Dolinie

Trwa ósma już edycja Konkursu Teatrów Ogródkowych. Tym razem widzowie spotykają się co poniedziałek w Dolinie Szwajcarskiej (ul. Chopina). Na poniedziałkowy wieczór zaplanowano dwa spektakle. O godz. 19 wystąpi teatr Fieter Iwony i Roberta Konowalików z Ozimka, który zaprezentuje sztukę "The Movie. Makbet, czyli krwawa jatka". Po nim o godz. 20 w "Wycinance dla dwojga" wystąpi Teatr Własny "Stanisławiak" z Chorzowa. Konkurs Teatrów Ogródkowych potrwa do końca sierpnia

CO JEST GRANE nr 30 dodatek do Gazety Stołecznej nr 176, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/07/30, str. 12

Owocny akt
DOLINA SZWAJCARSKA. VIII Konkurs Teatrów Ogródkowych

Młody malarz zakochuje się w pozującej mu do aktu jeszcze młodszej modelce. Owocem tych wzniosłych chwil są kolejne dzieci. Co z tej sytuacji wynika - o tym opowiada spektakl "Akt" zaprezentowany wczoraj przez Teatr Tradycyjny z Krakowa. Autorem sztuki jest czeski artysta Jara Cimrman. Zanim publiczność mogła wygodnie zasiąść w krzesełkach rozstawionych w Dolinie Szwajcarskiej, aktorzy przedstawili krótki wykład dotyczący jego życia i twórczości. Nie wiadomo jednak, czy aktorzy mówili o prawdziwych zdarzeniach z biografii czeskiego artysty. Mogliśmy bowiem usłyszeć, że Cimrman dowiedział się, iż jest chłopcem dopiero w piętnastym roku życia. Wcześniej ten fakt skrzętnie ukrywali przed nim rodzice, przez co skutecznie pozbawili go okresu dojrzewania. W dorosłym życiu artysta zafascynował się zwierzętami. Kochał kury, za to brzydził się szczurów. Iście czeski humor. "Akt" zbliżony jest nastrojem do szwejkowskiego nonsensu, który Polacy znanją i cenią. Można zaryzykować twierdzenie, że Cimrman dorównuje Haszkowi. Oto po latach zjeżdżają się na spotkanie dzieci państwa Żyłów. Ojciec rodu nie raczył poinformować ich wcześniej, że są jego dziećmi. Nie wiedzą też o tym, że są rodzeństwem. Pani Żyłowa za młodu pozowała do aktu panu Żyle, wówczas obiecującemu malarzowi. Chwile artystycznego uniesienia okazały się czymś więcej. Cały obraz był gotowy dopiero, gdy na świat przyszła piątka dzieci. Jednak potomstwo to obowiązki, przez które sztuka niepomiernie cierpi. Rozwiązanie mogło być tylko jedno - pan Żyła wysłał dzieci "na wycieczkę", ale bez taty i mamy. Dzieci do domu już nie wróciły. Po latach rodzice postanawiają sprawdzić, jak sobie radzą ich kochane dzieci. Podczas rodzinnego spotkania dowiadują się, że córka jest seksuologiem, jeden z synów nauczycielem, a drugi życiowym nieudacznikiem. O bliźniakach nic nie wiadomo - nie przyjechały. Wszystko jednak dobrze się kończy - nikt nie żywi do nikogo urazy, cała rodzina się kocha. Jak w czeskim filmie. Polakom bliski jest humor naszych sąsiadów z południa. Nic zatem dziwnego, że na wiele scen widzowie reagowali śmiechem. Niewątpliwie spektakl podobał się publiczności zgromadzonej w Dolinie Szwajcarskiej.

MIROSŁAW PIWOWAREK, Gazeta Stołeczna nr 173, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/07/27, str. 11. Fot. PIOTR MOLĘCKI

"Akt" w Dolinie
DOLINA SZWAJCARSKA. VIII Konkurs Teatrów Ogródkowych

W Dolinie Szwajcarskiej zaprezentują się dziś aktorzy Teatru Tradycyjnego z Krakowa ze spektaklem "Akt". W ogródkowym festiwalu uczestniczą już po raz czwarty. Ta krakowska grupa, którą w 1995 roku założyli Dagmara Foniok i Tadeusz Hankiewicz, to teatr ogródkowy z prawdziwego zdarzenia. Jego aktorzy lubią rozśmieszać i zaskakiwać. Nie mają nic przeciwko temu, że widzowie sączą piwko i pogryzają kiełbaski. W Krakowie swoje spektakle: "Tato, tato, sprawa się rypła", "Długi, szeroki i krótkowzroczny" i "Sie kochamy" także grają pod gołym niebem - na podwórzu Galerii Sztuki przy Kanoniczej czy w ogródku Music Baru przy Szewskiej. Teatr Dagmary Foniok i Tadeusza Hankiewicza upodobał sobie twórczość nieznanego w Polsce Jary Cimrmana. Na próżno szukać tego nazwiska w naszych encyklopediach. Choć - jak zapewniają przed każdym spektaklem aktorzy - w Czechach to postać kultowa. W Pradze od 1967 roku działa teatr jego imienia. Jara Cimrman był geniuszem fizyki, chemii, botaniki, filozofii, rzeźby, malarstwa, ale do legendy przeszedł przede wszystkim jako kolekcjoner bajek. Spektakl "Długi, szeroki i krótkowzroczny" Jary Cimrmana, który w wykonaniu Teatru Tradycyjnego mogliśmy oglądać dwa lata temu w Dziekance, był - jak zapowiadał podtytuł - "bajką nie dla wszystkich dorosłych". Czy ich najnowsze cimrmanowskie przedstawienie "Akt" również będzie bajką? Wystąpią: Dagmara Foniok, Tadeusz Hankiewicz, Karol Krenc, Mariusz Witkowski, Agnieszka Roszkowska. Reżyseria - Tadeusz Hankiewicz. Spektakl rozpocznie się o godz. 19 w Dolinie Szwajcarskiej przy ulicy Chopina.

Gazeta Stołeczna nr 172, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/07/26, str. 7

Zbój i pieniacze
DOLINA SZWAJCARSKA. VIII Konkurs Teatrów Ogródkowych

Będzie 15 numerów: 12 śmiesznych, jeden nieśmieszny i dwa takie sobie - zapowiedział wczorajszy występ na ogródkowej scenie Przemysław Borkowski z Kabaretu Moralnego Niepokoju. Nie przewidział jednak bisów. Publiczność dopisała - widzowie zajęli wszystkie krzesła i ławki, obsiedli trawnik i kamienną ścieżkę w Dolinie Szwajcarskiej tuż przy ulicy Chopina, gdzie w tym roku odbywa się ósma już edycja Konkursu Teatrów Ogródkowych. Z takim samym zapałem witano wszystkie skecze z programu "Czarny kot" przedstawionego wczoraj przez Kabaret Moralnego Niepokoju. Kabareciarze wyśmiewali polskie pieniactwo cechujące "praworządnych obywateli", którzy potrafią zwołać komitet protestacyjny i dziennikarzy z powodu przeszkadzającej im ławki pod blokiem. Była bajka o strachu na wróble, był skecz o odwiedzinach w szpitalu. Żartowano z wszechobecnych promocji docierających nawet do gabinetu dentysty, który trzeci ząb wyrwie za darmo i da gumową zabawkę. Nie zabrakło ballady dziadowskiej o zbóju Madeju, "zupełnie XIX-wiecznej, tyle że napisanej współcześnie". O "czynach zbrodniczych" zbója Madeja, którego "nikt nie kocha, każdy mu mówi: wynocha", śpiewał Przemysław Borkowski. Zbój, jak to zbój, skończył na szubienicy, a to dlatego, że "najczęstszą przyczyną zbrodni i wszelkich ludzkich podłości jest brak miłości". Przy piosence o siostrach bliźniaczkach i tych o miłości, równie dobrze, jak dorosła publiczność bawił się pewien maluch w spodenkach z szelkami. I na nic się zdały zabiegi jego mamy, która co chwila zabierała go spod sceny. W następny poniedziałek wystąpi Teatr Tradycyjny z Krakowa.

BET, Gazeta Stołeczna nr 167, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/07/20, str. 8. Fot. PIOTR MOLĘCKI

Czas na Kabaret Moralnego Niepokoju

Dziś na scenie VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej wystąpi Kabaret Moralnego Niepokoju. Widzowie zobaczą program "Czarny Kot". Początki Kabaretu Moralnego Niepokoju sięgają roku 1994. Wtedy na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego ukazało się pisemko "Podniebienie". Robert Górski, Przemysław Borkowski i Mikołaj Cieślak, którzy teraz piszą teksty dla Kabaretu Moralnego Niepokoju, publikowali w nim swoje wiersze i opowiadania. Zespół uformował się w marcu 1996 roku. W kilka miesięcy później na Przeglądzie Kabaretów PaKa w Krakowie Kabaret Moralnego Niepokoju zdobył Grand Prix. Była to ich pierwsza nagroda, ale nie ostatnia. W ubiegłym roku występ Kabaretu Moralnego Niepokoju na ogródkowej scenie na Mariensztacie zgromadził tłumy. Spektakl "Parada uniesień, czyli metafizyka na świeżym powietrzu", w którym była mowa i o krokodylu Gieni, który pędził samogon, i o głupim Wasylu, wzbudził aplauz publiczności. Muzykę do dzisiejszego spektaklu "Czarny Kot" napisali Katarzyna Zygmont i Paweł Goleń, a na scenie wystąpią: Katarzyna Pakosińska, Katarzyna Zygmont, Przemysław Borkowski, Mikołaj Cieślak, Paweł Golen, Robert Górski, Bartłomiej Karuz, Wojciech Orszulak, Rafał Zbieć. Początek godz. 19.

BET, Gazeta Stołeczna nr 166, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/07/19, str. 14

Dolina, nie Dolinka

Na zaproszeniach rozsyłanych przez organizatorów VIII Konkursu Teatrów Ogródkowych wydrukowano: "Przedstawienie odbędzie się w Dolince Szwajcarskiej (u zbiegu ul. Chopina i Al. Ujazdowskich)". Zielony prostokąt oznaczający ulubione niegdyś miejsce zabaw warszawiaków bez trudu odnajdujemy na planie Warszawy. Tylko zamiast "Dolinki" widnieje napis "Dolina Szwajcarska". Zaglądamy do książek poświęconych dziejom stolicy - wszędzie "Dolina". Skąd się zatem wzięła "Dolinka"? Jolanta Błaszczyk, kierownik działu varsaviana Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy: - Na ogół używa się dziś określenia "Dolinka", chyba dlatego, że to niewielki teren. Poza tym kojarzy się wszystkim z nazwą Służew nad Dolinką. Ale skoro w materiałach pisanych powtarza się termin "Dolina", to tak powinno się mówić. Olgierd Budrewicz, varsavianista: - Nazywanie Doliny Szwajcarskiej "Dolinką" jest błędem. Podobnie jak mówienie: "Pola" zamiast Pole Mokotowskie. Nigdzie w opracowaniach nie spotkałem takiego zdrobnienia. A skąd ta pomyłka? Sądzę, że wynika z kilku powodów. Nazwa terenu przy ul. Chopina była długo nie używana i młode pokolenia już jej nie pamiętają. To również skutek nieznajomości historii miasta. Ponadto istnieje obecnie dziwna skłonność do różnego rodzaju zdrobnień. Andrzej Tadeusz Kijowski, dyrektor Konkursu Teatrów Ogródkowych: - Rzeczywiście, na zaproszeniach wydrukowaliśmy: "Dolinka Szwajcarska". Ja dotychczas zawsze tak nazywałem to miejsce. Ale mieszkańcy pobliskich domów zwrócili mi uwagę, że to błąd. Sprawdziłem w kilku książkach, spytałem znajomego architekta i... rzeczywiście: wszędzie jest "Dolina". Będę już teraz używać poprawnej nazwy. Na plakacie, który wydrukujemy, będzie "Dolina".

NOT. TU, Gazeta Stołeczna nr 164, wydanie waw (Warszawa) z dnia 1999/07/16, str. 2