|
[pagina]
Wczorajszy wieczór, drugi z siedmiu IX Konkursu
Teatrów Ogródkowych,
miał należeć do zespołu Nowego Teatru z Wrocławia. Aktorzy mieli zaprezentować
sztukę Georga Buchnera Leonce i Lena i List Aleksandra Fredry. Początek
pierwszego przedstawienia zaplanowano na godz. 19. Minuty mijały, nic się nie
działo i tylko kałuża pod sceną robiła się coraz większa. Wreszcie
zniecierpliwiona publiczność zaczęła klaskać.
- Brać mopy i wycierać deski - zdecydował organizator. Jednak w tym czasie
aktorzy udzielali już za sceną wywiadów dziennikarzom: - Nie wiedzieliśmy, że
tutaj panują takie warunki. Deski są śliskie, na scenę prowadzi wąska drabinka,
podczas spektaklu co chwilę ktoś musi po niej wchodzić i wychodzić. - Jestem
pewna, że nie minie 10 minut, jak ktoś złamie nogę. Teatr ogródkowy teatrem
ogródkowym, ale jakieś minimalne warunki bezpieczeństwa trzeba zapewnić - mówiła
Monika Bolly, która podczas wieczoru miała grać Cecylię.
Kiedy w ciągu następnego kwadransa kolejne próby wytarcia desek do sucha nie
przyniosły efektów, wiadomo było, że ze spektaklu nici.
- Muszę państwa bardzo przeprosić. Artyści grać chcieli, ale boimy się, że
instalacja elektryczna może porazić kogoś prądem i dlatego dzisiejsze występy
nie mogą się odbyć - oznajmił publiczności organizator imprezy Andrzej Tadeusz
Kijowski. Zapowiedział, że być może oba spektakle będzie można zobaczyć 28
sierpnia podczas ostatniego spotkania IX Konkursu
Teatrów Ogródkowych.
Na pocieszenie publiczności pozostało oglądać przewidziany na przerwę pokaz
układania kwiatów na kapeluszach.
[podpis pod fot./rys.]
© Archiwum GW, wersja 1998
Uwagi
dotyczące Archiwum GW: mailto:ewa.klupsz@gazeta.pl