|
[pagina]
Wczoraj sztukę tę można było obejrzeć w Lapidarium, dziś aktorzy przedstawią
ją przed jury konkursu w Dolinie Szwajcarskiej. We wtorek legnicka grupa wystąpi
z przedstawieniem Mąż i żona
Aneta Prymaka: Teatr Bardzo Brytyjski na szczęście nie jest aż tak
brytyjski, żeby nie używać na scenie polskiego. Skąd bierze się ta Wasza
brytyjskość i co oznacza?
Przemek Bluszcz z Teatru Bardzo Brytyjskiego: Prawie rok temu we Wrocławiu
były dni brytyjskie i ambasada potrzebowała spektaklu. Zaproponowano zrobienie
czegoś grupie Wieczur Bluszcz Projektowanie Czasu i Przestrzeni, stworzonej
ponad dwa lata temu przez aktorów Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy. Nazwa
wzięła się od naz- wiska mojego i mojej żony - też aktorki - Anny Wieczur.
Ucieszyliśmy się, bo sami myśleliśmy o spektaklu z najśmieszniejszych scen w
sztukach Szekspira. Z fragmentów czterech komedii: Dwaj panowie z Werony, Sen
nocy letniej, Wieczór Trzech Króli i Jak wam się podoba Krzysztof Kopka
stworzył spektakl: Kucharz, kochanek i żona piekarza. I do tego przedstawienia
wymyśliliśmy nazwę Teatr Bardzo Brytyjski.
Przygotowujemy zwykle dwa spektakle rocznie, a do każdego z nich wymyślamy
inną nazwę naszego teatru. Spektakl Mąż i żona, który pokażemy we wtorek,
wystawiamy jako Teatr Mężów i Żon. Tak się składa, że są to dwa małżeństwa z
naszej grupy.
Stworzyliście własną grupę, bo granie w teatrze im. Modrzejewskiej Wam nie
wystarcza?
- Trochę nie wystarcza, choć robimy tam często niekonwencjonalne
przedstawienia. Ale wciąż poszukujemy nowej przestrzeni. Z większością aktorów z
Wieczur Bluszcz studiowaliśmy na Wydziale Lalkarskim wrocławskiej PWST i wtedy
wszystko się zaczęło. Zrobiliśmy Kubusia Puchatka dla dorosłych. Później, już w
teatrze im. Modrzejewskiej, wymyśliliśmy nietypową akcję reklamową dla
Koriolana Szekspira. W Legnicy pojawiło się 7 tys. bochenków chleba ze
zwyczajną nalepką producenta i obok naszą, kolorową, z informacją o
przedstawieniu i napisem Lud chce chleba. Słowa te wypowiada jeden z bohaterów
sztuki. Wydrukowaliśmy nalepki i dogadałem się ze znajomym piekarzem. Później
organizowaliśmy grę w kapsle, małe formy teatralne. Chcemy w ten sposób promować
nasze myślenie o teatrze.
A co jest w tym Waszym spojrzeniu na teatr najważniejsze?
- Nie boimy się eksperymentów. Różnie z nimi bywa, ale zwykle jest to
ciekawsze niż powtarzanie konwencji. Stawiamy na koncept i energię. Uwielbiamy
Szekspira, bo jego teksty urzekają prostotą i ponadczasową mądrością. Ale gdy
ktoś przyzwyczaił się do Szekspira w wersji BBC, nie robi to na nim żadnego
wrażenia i nie dostrzega w tym głębszego sensu. Trzeba go wtedy jakoś obudzić,
zadziwić.
Czasem jednak to dążenie do zadziwienia okazuje się gonieniem za
efektem.
- Czasem tak, ale mam nadzieję, że nam udaje się przy okazji powiedzieć coś
mądrego. Nas interesuje nie audiencja widza w teatrze, ale autentyczna z nim
rozmowa. I ona jest możliwa. Owszem, niektórych czasem to szokuje. Niedawno
Koriolana oglądali Anglicy. Powiedzieli, że dla nich to szarganie świętości,
bo Szekspir jest dla nich jak Biblia.
Kucharz, kochanek ... - poniedziałek, godz. 19, Mąż i Żona - wtorek,
godz. 19, Dolina Szwajcarska (u zbiegu Al. Ujazdowskich i ul. Chopina). Wstęp:
12 zł
KUCHARZ, LOLA KOSMOS I KURA
Kucharza, kochanka i żonę piekarza wyreżyserował Krzysztof Kopka.
Występują: Joanna Gonschorek, Anna Wieczur-Bluszcz, Aleksandra May, Przemek
Bluszcz, Tadeusz Ratuszniak, Sasza Sarzyński i Wojtek Gabary.
Gwiazdą spektaklu jest pies Lola Kosmos, który początkowo miał się pojawić na
chwilę, ale okazał się świetnym aktorem i rola się rozrosła. Zresztą odgrywa
ważną rolę - dzięki Loli Kosmos poznają się główni bohaterowie naszej sztuki
Piskorz i Anusia i zaczynają pałać do siebie uczuciem. To wokół problemów
sercowych Piskorza i Anusi osnuty jest cały spektakl. Jest tu też akustyczna
muzyka na żywo, w wykonaniu połowy zespołu Kura z Wrocławia
© Archiwum GW, wersja 1998
Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl