VII KONKURS TEATROW OGRODKOWYCH
Czesko-krakowski dzien na Mariensztacie.
Publicznosc teatrow ogrodkowych jak zwykle dopisala. Wczoraj miala okazje zapoznac sie z kultura Czech. Prawdopodobnie w przyszlym roku na Mariensztacie wystapia juz teatry z calego swiata.
AGNIESZKA PACZEK
Teatr Tradycyjny powital wszystkich konferansjerka i recytacja wiersza pt."Do szkolnego plecaczka". Rozpoczela sie pierwsza czesc spektaklu, w ktorej publicznosc chetnie brala udzial. Zarty i anegdotki skutecznie rozbawialy widzow do tego stopnia, ze na ochotnika zglaszali sie do wspolnej zabawy.
Akcja wlasciwego przedstawienia pt."Sztuka polarna" rozgrywala sie na biegunie polnocnym, o czym przypominala scenografia. Dotarla tam czeska wyprawa, przezywajaca po drodze liczne perypetie. Aby nie poddac sie polarnej depresji, nucili sobie piosenke: " Tam, gdzie gina wilki i gdzie wicher wyje, tylko Czech przezyje". Zaskakujace bylo jednak zakonczenie, wkradly sie tam bowiem wspolczesne akcenty. Cialo doktora McDonalda, bioracego udzial w spektaklu, przemienilo sie w prawdziwe jedzenie.
Jako drugi wystapil Teatr Studio DELL Arte w spektaklu pt."Rycerze Krola Artura". Dla potrzeb przedstawienia, na mariensztackim bruku zbudowano nawet prowizoryczna, owczesna komnate zamkowa. Trzy kobiety, warzace w kuchni strawe dla swoich mezczyzn, opowiadaly stara, legendarna historie o dzielnych rycerzach. Aktorki mowily wprawdzie po czesku, ale nie popsulo to atmosfery.